Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Dlaczego liberał i konserwatysta żyją na innych planetach?

Chyba każdy, kto choć trochę interesuje się życiem politycznym zastanawiał się, dlaczego strony różnych sporów nie mogą się po prostu porozumieć w imię dobrze rozumianego interesu narodowego. Powodów jest wiele, ale jedną z najbardziej fundamentalnych przeszkód stojących na drodze powszechnego konsensusu jest fakt, że konserwatyści i liberałowie żyją w innych światach, zamieszkanych przez innych ludzi. Różnice wynikające z przyjętej wizji człowieka, jego możliwości i ograniczeń, leżą u podstaw ideologii, programów politycznych i w końcu widać je w postawach poszczególnych polityków.

Dlaczego liberał i konserwatysta żyją na innych planetach?

Być może osoby bliższe kuchni politycznej po przeczytaniu wstępu pomyślą sobie, że to jakieś oderwane od rzeczywistości majaczenie. Różnice pomiędzy partiami są o wiele bardziej  prozaiczne. Politycy mają różne ambicje, plany i sposoby działania. I to właśnie względy charakteru, lub jak w przypadku polskiej sceny politycznej tragiczna historia, leżą u podstaw podziałów. Wszystkie te czynniki na pewno nie pomagają w przerzucaniu mostów między liberałami i konserwatystami. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak celem tego tekstu nie jest analizowanie charakterów i ambicji polityków, czy ich opinii o konkurentach politycznych, ale zejście kilka poziomów niżej. I zapewniam, że czy się tego chce czy nie, to w fundamentach postaw politycznych można znaleźć wiele ciekawych rzeczy, i właśnie o jednej z nich spróbujemy tutaj  krótko powiedzieć.

Jedną z pierwszych osób, które zidentyfiball-93118-640.jpgkowały i opisały konflikt różnych wizji człowieka jest Thomas Sowell, amerykański ekonomista, politolog. Sowell próbował zrozumieć dlaczego po obu stronach sporu politycznego występuje taka zgodność poglądów, a jednocześnie poglądy podzielane przez te strony różnią się między sobą tak bardzo? W jaki sposób przekonania o liczebności armii łączą się z poglądami w zakresie pomocy społecznej? Co ma polityka fiskalna do edukacji seksualnej? Dlaczego wiara w porządek społeczny oparty na silnym państwie wiąże się z krytyką ideologii gender? Innymi słowy, Sowell zastanawiał się w jaki sposób poglądy liberalne wiążą się z liberalnymi, a konserwatywne z innymi poglądami konserwatywnymi. Jednocześnie zaś zastanawiał się, gdzie należy poszukiwać korzeni konserwatyzmu i liberalizmu. Doszedł do wniosku, że u podstaw sporu politycznego leży spór o naturę człowieka. Nazwał go konfliktem wizji ograniczonej (konserwatywnej) i nieograniczonej (liberalnej). My będziemy posługiwać się terminami zaproponowanymi przez wybitnego psychologa Stevena Pinkera, który wizję ograniczoną nazwał wizją tragiczną, a wizję nieograniczoną wizją utopijną. Terminologia Pinkera wydaje się mówić więcej i chyba lepiej oddaje charakterystykę sporu.

„Spotkaliśmy wroga, a ten wróg to my”

Jeśli chodzi o świat widziany oczyma konserwatysty, to jest to świat, o który nieustannie trzeba dbać. Świat, któremu daleko do doskonałości. Trzeba ogromnego wysiłku,  by nie stoczył się w otchłań barbarzyństwa. Fundamentalnym problemem współczesnego świata są wrodzone wady człowieka, z którymi nie można sobie poradzić. Państwo z jego instytucjami ma stanowić jedynie niedoskonałe remedium neutralizujące ciemną stronę ludzkiej natury. Jak pisał Sowell, cywilizacja człowieka konserwatywnego zbudowana jest na uśpionym wulkanie. W każdym momencie naszej historii może pojawić się coś, co będzie stanowiło zagrożenie dla naszej kultury. Może to być szalony dyktator ze Wschodu lub organizacja terrorystyczna zagrażająca całemu światu. Jest to wizja ustępstw, a nie idealnych recept. Nie ma recepty na nikczemność i fundamentalizm. Nie można również zneutralizować go raz na zawsze współczuciem, cnotą i dobrymi uczynkami. I co bardzo ważne, zwolennicy wizji tragicznej są podejrzliwi w stosunku do nowych idei. Kładą akcent na nagromadzoną wiedzę ludzkości, składającą się z życiowych doświadczeń miliardów ludzi. Proste recepty wąskiej grupy intelektualistów są według konserwatysty podejrzane i prawie na pewno szkodliwe. Nie ma łatwych rozwiązań skomplikowanych problemów społecznych, dlatego też należy postępować rozważnie, by nie zepsuć tego, co już udało się osiągnąć. Systemowa mądrość pokoleń ma w ich oczach przewagę nad wiedzą płynącą z nauk społecznych. Człowiek w wizji tragicznej ograniczony jest pod względem moralnym, wiedzy, cnoty, racjonalności a to oznacza, że wszystkie instytucje powinny brać pod uwagę owe ograniczenia. „Spotkaliśmy wroga, a ten wróg to my” – to twierdzenie może z powodzeniem służyć za hasło wizji tragicznej. Żądza władzy, agresja, skłonność do samooszukiwania i dążenia do zysków za wszelką cenę, ciemna strona ambicji, to te cechy człowieka trzeba mieć ciągle na uwadze i pilnować, by nie doprowadziły do katastrofy.

Liberał? Możemy Cię zbudować!

Wizja utopijna jest bardziej optymistyczna (jak każda utopia). Źródłem wszelkiego zła na świecie, nędzy, wojny, cierpienia nie jest człowiek, ale niedoskonałe instytucje. Ich zmiana wymaga jednak zmiany idei leżących u ich podstaw. Dolegliwości całego systemu społecznego, a mówimy tutaj między innymi o edukacji, opiece społecznej, administracji, służbie zdrowia mają charakter natury moralnej i intelektualnej. Oznacza to, że odpowiednia grupa ludzi, zazwyczaj nieliczna i uważająca się za predestynowaną do wielkich zadań, powinna usunąć przyczyny odpowiedzialne za nieszczęścia spadające na ludzkość. Według wizji utopijnej natura ludzka podlega nieustannym zmianom, jest bardzo plastyczna. Gdzieś w zakamarkach tej wizji kryje się przekonanie, że nic nie jest tak łatwe do zmiany jak człowiek i jego natura. Wystarczy zacząć odpowiednio wcześnie. Jednym z przykładów takich przekonań jest twierdzenie, że dowolne dziecko można wychować na dowolnego człowieka (astronoma, robotnika, lekarza, piłkarza), jeśli proces wychowawczy rozpocznie się odpowiednio wcześnie. Wizja utopijna zakłada bardzo optymistyczną koncepcję natury ludzkiej. Jej wady można usunąć, jeśli się wie jak to należy zrobić. George Shaw wypowiedział kiedyś zdanie, które z powodzeniem na swoich sztandarach może napisać sobie zwolennik wizji utopijnej „Niektórzy ludzie widzą rzeczy takimi, jakie one są, i pytają <Dlaczego?> Ja marzę o rzeczach, których nigdy nie było i pytam <Dlaczego nie?>”.

Jedna dyskusja, dwa światy

Nawet po tak pobieżnym rzucie okiem na dwie wizje człowieka i świata możemy zdawać sobie sprawę z tego, że fakt używania przez polityków różnych opcji nie oznacza, że mówią o tym samym świecie i istotach go zamieszkujących. W ostatnim czasie dyskusję na scenie politycznej zdominowała kwestia edukacji seksualnej. Choć sposób prowadzenia jej pozostawia wiele do życzenia, to sam problem jest interesujący i dość dobrze ilustruje wpływ dwóch wizji na bieżące kwestie polityczne. Niewątpliwie w każdym społeczeństwie problemem jest odsetek nieletnich matek.  Dziecko to duże wyzwanie i odpowiedzialność, więc sytuacja, w której dzieci mają dzieci jest trudna tak dla dziecka, młodych matek, jak i dla rodzin. W związku z tym pojawił się pomysł, że odpowiednia edukacja seksualna może znacząco obniżyć skalę zjawiska. Konserwatywna strona sceny politycznej uważa, że najlepszym rozwiązaniem będzie pozostawienie tej sprawy rodzinom, ponieważ to w rodzinach najlepiej rozmawia się o takich sprawach (akcent na wiedzę systemową, doświadczenia zwykłych ludzi). Z drugiej strony nie wiadomo kto będzie edukował seksualnie dzieci i jaką treść będą miały te zajęcia (nieufność w stosunku do „prostych” rozwiązań), a poza tym takie rewolucyjne działania mogą prowadzić do szkodliwych skutków (zwiększenie aktywności seksualnej nieletnich), bo nie mamy pewności jaki efekt owa edukacja przyniesie.

 

Z kolei bardziej liberalna strona sceny politycznej, prezentująca wizję utopijną, opowiada się za edukacją seksualną, ponieważ wystarczy dzieciom i młodzieży powiedzieć jak i co należy robić, by uniknęły one kłopotów. Odpowiednia wiedza przekazana dzieciom przez wykwalifikowanych nauczycieli zapewni zmniejszenie ilości nieletnich ciąż. Tradycyjne struktury społeczne (rodzina) nie stanęły na wysokości zadania i dlatego edukację seksualną należy powierzyć w ręce nauczycieli. To oni wyposażeni są w najnowszą wiedzę (odrzucenie wiedzy pokoleń na rzecz wiedzy profesjonalistów), a nie rodzice. A przecież człowiek jest istotą racjonalną i moralną (wizja utopijna), więc wyposażony w odpowiednią wiedzę i umiejętności z pewnością oprze się czyhającym na niego pokusom i niebezpieczeństwom, co doprowadzi do zmniejszenia odsetka nieletnich ciąż, a nawet uchroni dzieci i młodzież przed molestowaniem.


No i co w związku z tym?reading

I co z tego? Może ktoś zapytać. Wszystko i nic. Można odpowiedzieć. Z takich rozważań niewiele wynika dla bieżącego życia politycznego. Zmiany premierów, dymisje, rozgrywki partyjne, to wszystko zdarzenia, które wymykają się takiej analizie. Jeśli więc przez uprawianie polityki rozumie się przetasowania na scenie politycznej, przepychanki, robienie dobrej miny do złej gry, walki partyjne, to rzeczywiście na niewiele przyda nam się Sowell. Z drugiej strony, jeśli uznamy, że oprócz tej codziennej polityki, która stanowi nieodłączną treść serwisów informacyjnych polityka przybiera jeszcze formę długofalowego działania, którego skuteczność lub jej brak możemy ocenić dopiero po kilku latach, to zagadnienia antropologiczne wychodzą na pierwszy plan. Edukacja seksualna, zaangażowanie w konflikty zbrojne, świadczenia socjalne, wysokość podatków, autonomia przedsiębiorców, kontrola administracji publicznej, reformy szkolnictwa wyższego, to wszystko – czy się tego chce, czy nie – wynika między innymi z przyjętego obrazu świata i człowieka.  Czy politycy są tego świadomi? Niekoniecznie, ale też żaden człowiek nie jest świadomy wszystkich motywów swoich własnych działań. Oczywiście idealną sytuacją byłoby, gdyby politycy wiedzieli, że przyjmują założenia antropologiczne o określonej treści (tak Ci z prawej, jak i Ci z lewej strony), bo wtedy w kontekście dyskusji można by je konfrontować z osiągnięciami nauk o człowieku. Spory polityczne byłyby bogatsze o coś, czego dzisiaj rozpaczliwie potrzebują, czyli o kontekst naukowy.

Data:
Kategoria: Polska

Radosław Zyzik

Radosław Zyzik - https://www.mpolska24.pl/blog/radoslaw-zyzik

Prawnik, wykładowca akademicki, bloger. Poszukuję nowych rozwiązań starych problemów.

Komentarze 2 skomentuj »

Problemem w tym sporze jest to, że miesza się sprawy etyki ze sprawami gospodarki.

Dla niektórych liberał to wolnorynkowiec, a dla innych to lewicowiec i zwolennik keynesizmu i państwa opiekuńczego.

Dlatego nie należy używać określenia "liberalizm" w zakresie poglądów gospodarczych. W gospodarce mamy WOLNY RYNEK lub INTERWENCJONIZM.

Z kolei w sprawach etycznych sprawa też nie jest prosta.

Otóż pozornie konserwatyzm oznacza silne normy społeczne, a liberalizm (jak błędnie sugeruje nazwa) oznacza "hulaj dusza, piekła nie ma".

I to jest BŁĄD !!!

Otóż konserwatyzm w swojej istocie nie jest systemem norm PRAWNYCH, lecz ZWYCZAJOWYCH !!! I jeżeli ktoś postąpi niezgodnie z tymi normami, to spotka go za to jakaś forma ostracyzmu społecznego, ale nie kara sądowa !!!

Tymczasem w tym całym "liberalizmie" rośnie KODYFIKACJA RELACJI MIĘDZYLUDZKICH. Dzisiaj za nazwanie kogoś "Żydem", "Murzynem" lub za wygłoszenie opinii o kobietach niezgodnej z polityczną poprawnością grozi po prostu WIĘZIENIE lub KARA FINANSOWA.

To liberalizm podniósł prawo stanowione do absurdalnie wysokiego poziomu i spowodował, że każdy człowiek może zostać za coś skazany.

Z jednej strony mamy obłąkańczą wręcz walkę z "pedofilią" i z narkotykami, a z drugiej strony państwo finansuje i wspiera politycznie edukację pornograficzną dla dzieci.

Uważam, że czas całkowicie sobie przemyśleć znaczenia pojęć i zauważyć ich ISTOTĘ, a nie pozorne znaczenie ...

Dziękuję za komentarz. Niestety, nie jestem pewien, czy mogę zgodzić się z wnioskami. Zacznijmy od końca. Poszukiwanie istoty pojęć jest zdaniem, w przypadku którego trudno o sukces. Mowa tutaj o pojęciach z zakresu nauk politycznych i etycznych. A to poszukiwanie istoty jest typowe dla tradycji arystotelesowskiej, problem w tym, że łatwo iść tropem Arystotelesa w przypadku matematyki czy geometrii, gdzie nie trudno o jasność pojęć. Zupełnie inaczej sytuacja przedstawia się poza tymi dziedzinami. Polecam tekst ks. Salamuchy na ten temat. Do znalezienia w internecie. W naukach społecznych i humanistycznych lepiej sprawdza się teoria pokrewieństwa rodzinnego Wittgensteina niż esencjonalizm pojęciowy.

Konserwatyzm i liberalizm rozumiany jest w tym tekście tak, jak rozumieli go np. Burke i Locke oraz inni prominentni przedstawiciele tych nurtów. I to na podstawie ich poglądów oraz późniejszych modyfikacji starałem się, być może nieudolnie, przedstawić antropologiczne założenia każdej z tych ideologii (za Sowellem i Pinkerem). Tylko tyle i aż tyle.

Pozdrawiam serdecznie,

Radosław Zyzik

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.